Orzislav Toddson pisze:Mateusz Walczak pisze:Panie Toddson, analogicznie, a czy kandydat do powiedzmy parlamentu (niekoniecznie realnego, powiedzmy Dreamlandu) nie może oddać głosu na siebie? Ma do tego prawo i jestem pewien, że jest jednym z pierwszych który biegnie oddać głos:)
Dla mnie zarzut kompletnie chybiony.
A ja uważam Pańską argumentację za zupełnie chybioną, gdyż każdy kandydat do parlamentu ma jeden głos w wyborach powszechnych, więc szanse są równe. W tym przypadku natomiast delegaci reprezentujący jedną z kandydatur (Scholandia i Elderland) mogą oddać dwa głosy, podczas gdy delegaci pozostałych (Winktown i RSiT) tylko jeden. Obecne przepisy wyraźnie faworyzują kandydatury łączone.
Moim zdaniem źle Pan patrzy na cały spór. Pod kątem ilości głosów na kandydaturę jest tak, ze dwaj kandydaci mogą oddać dwa głosy, a jeden - jeden głos. Tutaj jednak należy spojrzeć przez pryzmat możliwości oddania głosu przez każdy kraj zrzeszony. W takim przypadku nie można dyskredytować ani Scholandii, ani Elderlandu, bo odebranie jednemu z państw głosu byłoby sprzeczne z jakimikolwiek zasadami, nie mówiąc o zwykłe niesprawiedliwości.
Faworyzacja byłaby wtedy, gdyby jedną z delegatur pozbawiono by głosu. Obecnie wszystko jest w porządku, bo jedna delegacja = jeden głos.