Wielki finał PI za nami

Wielki finał PI za nami

Przedwczoraj odbył się wielki finał pierwszego w historii Pucharu Interkontynentalnego pomiędzy Sclavinią a Elderlandem. Jako, że poprzednie fazy PI utwierdziły nas w przekonaniu, że system CL serwuje niewiarygodne emocje, bukmacherzy notowali rekordy w ilości zakładów, a kibice tłoczyli się w pubach i na ulicach, gdzie ustawione były billbordy.

Punktualnie o 19:00 arbiter Charlie Fender rozpoczął to wiekopomne spotkanie. Mustafa Owski postawił na sprawdzone ustawienie 4-5-1 z grą oskrzydlającą, zaś Maciej Rehaggel na znane z wielu boisk 4-4-2. Pierwsze minuty to wysoki pressing sclavińskich zawodników, który niejednokrotnie zmuszał kopaczy Elderlandu do błędu. Niestety, Sclavinia nie potrafiła udokumentować swojej przewagi, nietylko przez swoją nieskuteczność ale też świetną grę linii defensywnej Elderlandu. Zwłaszcza bramkarz Grigory Rats popisywał się wspaniałymi paradami. Dobra gra w obronie nie szła w parze z grą ofensywną, elderlandczyków stać było na tylko jedną, nieśmiałą akcję w pierwszej połowie. Wobec nieskuteczności Sclavinii i defensywnego nastawienia Elderlandu, pierwsza część gry zakończyła się bezbramkowym remisem. W drugiej odsłonie gra nieco się wyrównała, obie ekipy szukały swoich szans, jednak znów pojawił się problem z trafieniem do siatki. W końcu nadeszła 72 minuta i akcja elderlanczyków. Adamek Zurek dośrodkowywał z pozornie niegroźnej sytuacji, z rzutu rożnego. Piłka była jednak na tyle precyzyjna, że spadła wprost na głowę Arnaua Aira, a ten z łatwością wpakował ją do bramki, 0:1! Część stadionu zajmowana przez kibiców z Elderlandu wybuchła potężnym krzykiem tysięcy gardeł. Zaś dopingujący Sclavinię nie przejęli się zbytnio tą bramką, gdyż wierzyli że uda się wyrównać stan spotkania. Nie pomylili się, już w 79 minucie sędzia podyktował rzut wolny dla Sclavinii. Hans Hannemann długo naradzał się z partnerami jak rozegrać ten stały fragment gry. W końcu podbiegł do piłki i lekko ją musnął. Za nim pędził już Guido Steinhauser, którego potężna petarda zmierzała wprost w bramkę Rats’a. Mimo że wyczuł on intencje strzelca, strzał był na tyle mocny, że przełamał jego rękawice, 1:1! Od tego momentu, tak jak to już wcześniej bywało sclavińczycy poczuli swoją szansę. Jeden po drugim sunęły ataki na bramkę Elderlandu, jednak piłka nie lądowała w siatce. W końcu akcję przeprowadzili podopieczny Maciej Reheggela. Szybką kontrę rozpoczął Arnau Aira. Przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i ładnym podcięciem podał piłkę wychodzącemu na pozycję Krystianowi Fronczakowi. Ten wyszedł sam na sam z Elijahem Bartlettem i spokojnie wykorzystał swoją szansę, 1:2! Dopiero w tym momencie Mustafa Owski jak i kibice sclavińscy poczuli, że mogą przegrać ten mecz. Trener Sclavinii postawił więc wszystko na jedną kartę. Elderlandczycy cofnęli się do głębokiej defensywy, która grała dziś koncertowo. Z łatwością rozmontowywała wszelkie ataki sclavińczyków, które trzeba to przyznać nie były najwyższych lotów. W końcu sędzia zagwizdał po raz ostatni, Elderland wygrał 2:1, posypało się confetti, Per-Elvis Alexander odebrał puchar jako kapitan, a radości kibiców elderlandzkich nie było końca.


Autor: Marcin Komosiński

Comments are closed.