1/2 Finału PI

1/2 Finału PI

Półfinały Pucharu Interkontynentalnego przebiegły pod znakiem niespotykanych wcześniej emocji. Właśnie dzięki takim meczom można zauważyć wyższość systemu CL nad ligą. W 1/2 zagrali: Sclavinia, Wolna Republika Morvan, Natania oraz Elderland. Wszystkie te drużyny udowodniły w poprzednich meczach, że w pełni zasługują na miejsce w najlepsze czwórce.

Rzeczpospolita Sclavińska 2:2 (6:5k) Wolna Republika Morvan

Mecz Sclavinii i WRM był najciekawszym spotkaniem półfinałów. Zmierzyły się w nim zespoły, które nie miały w fazie grupowej żadnych problemów z awansem. Należy podkreślić również, że Sclavinia nie przegrała dotąd ani jednego spotkania (!). Obie ekipy przystąpiły do tego meczu z ofensywnym nastawieniem, Sclavinia zagrała w ustawieniu 4-5-1 zagęszczając linię pomocy, a WRM postawiła na bardzo ofensywny wariant 4-3-3. O dziwo o pierwszych dwóch połowach nie można powiedzieć niczego godnego uwagi. Można było zauważyć przewagę Sclavinii, jednak nie była on na tyle znacząca by mogła wpłynąć na zmianę wyniku. To co najlepsze w piłce nożnej zaczęło się dopiero w dogrywce. Tą od mocnego uderzenia rozpoczęli Morvańczycy. W 94 minucie Lenny Inns dośrodkowywał z rzutu rożnego, a najwyżej wyskoczył Comgal Hughes i wpakował piłkę do siatki. Podopieczni trenera O’Rhady nie posiadali się z radości. Być może dlatego zabrakło im koncentracji przy kolejnej akcji przeprowadzonej przez Sclavińczyków. W 99 minucie piłkarze Mustafy Owskiego przeprowadzili szybką kontrę, piłka trafiła do Dominika Schultena a ten świetnie dograł ją do Tajo Nadala. Ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem WRM nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w bramce. O tej pory mecz rozpoczął się jakoby na nowo, choć gol wyrównujący zmotywował Sclavińczyków do jeszcze groźniejszych ataków. W 107 minucie Dominik Schulten, bohater ostatniej akcji efektownym dryblingiem minął kilku rywali, a gdy znalazł się w polu karnym został ewidentnie podcięty przez jednego z obrońców WRM. Sędzia nie wahał się ani chwili i wyraźnym ruchem wskazał “wapno”. Był również głuchy na nieuzasadnione pretensje piłkarzy O’Rhady. Do karnego podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem wymierzył sprawiedliwość. Sytuacja WRM stała się dramatyczna. Zostało im zaledwie 13 minut na doprowadzenie do rzutów karnych. Jednak ten czas wystarczył Morvańczykom, bo już w 111 minucie Justin Kenmare wyrównał stan pojedynku. Zauważył on, że bramkarz Sclavinii jest nieco wysunięty, więc skorzystał z okazji i efektownym strzałem wpakował piłkę za kołnierz Elijahowi Bartlettowi. Przez następne 9 minut zmęczeni zawodnicy obu drużyn wyczekiwali gwizdka kończącego dogrywkę. W końcu sędzia Stellan Offsajed zagwizdał po raz ostatni, a kibice i trenerzy przygotowywali się na emocje związane z rzutami karnymi. Pierwsi jedensatkę wykonywali Morvańczycy. Jako pierwszy do piłki podszedł Lenny Inns, który asystował przy obu golach dla swojego zespołu. Wziął krótki rozbieg i strzelił… ale spudłował! Trener O’Rhada tylko złapał się za głowę. Teraz była kolej Sclavińczyków. Pierwszym z wybranych był Dominik Schulten. On, w przeciwieństwie do Innsa wziął naprawdę długi rozbieg. Schulten rozpędził się, ale przed samą piłką poślizgnął się i bramkarz WRM nie miał problemów ze złapaniem piłki. Piłkarze i kibice morvańscy odetchnęli z ulgą. Drugą kolejkę rzutów karnych rozpoczął Justin Kenmare. Mimo młodego wieku zachował się jak weteran i pewnie umieścił piłkę w siatce, 0:1. Po stronie sclavińskiej stanął doświadczony Allen Rae i spokojnie wyrównał stan pojedynku, 1:1. W trzeciej kolejce swoje strzały wykorzystali kolejno Comgal Hughes i Jens Wicke, 2:2. Czwartą kolejkę jak zwykle rozpoczynali Morvańczycy. Do piłki podszedł 19-letni Feidhlim Davitt i wyraźnie uległ presji, przenosząc futbolówkę wysoko nad bramką. Był to punkt zwrotny tego spotkania. Strzelający po Davittcie Hans Hannemann wykorzystał swoją jedenastkę i było 5:4 dla Sclavinii. Później Kelliemu McKanziemu udało się jeszcze wyrównać, jednak pewny strzał Bernego Overatha dał Sclavińczykom zwycięstwo 6:5 i awans do finału.

Królestwo Elderlandu 2:2 (5:3k) Królestwo Natanii

Kolejne spotkanie półfinałowe i kolejne wielkie emocje. Również w tym przypadku jedna z tych drużyn, a mianowicie Elderland nie poznała smaku porażki. Natańczycy zaś ze zmiennym szczęściem radzili sobie w fazie grupowej, jednak ostatecznie awansowali z 2. miejsca. Pierwsza połowa tego meczu nie była wspaniałym widowiskiem. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że była nudna. Dopiero w drugiej części gry piłkarze obu drużyn pokazali, że potrafią strzelać gole. Rozpoczęli Natańczycy. W 65 minucie Dennis Polanski wykończył kontrę swojego zespołu, uszczęśliwiając znaczną rzeszę kibiców na stadionie. Radość ich nie trwała zbyt długo, gdyż już minutę później Elderlandczycy wyrównali. Stało się to za sprawą strzału Per-Elvisa Alexandra, który w polu karnym świetnie znalazł lukę między obrońcami i pokonał bramkarza przeciwników. Ten gol wyraźnie podbudował piłkarzy z Elderlandu i rzucili się oni do groźniejszych ataków. Taka taktyka przyniosła skutek, w 79 minucie Andrzej Wocniej dał prowadzenie swojej drużynie ładnym strzałem z pola karnego. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 2:1, szczęścia spróbowali Natańczycy. W 88 minucie Roberto Vicente dogrywał z rzutu rożnego, a Maciej Malinowski świetnie znalazł się w polu karnym i wyrównał stan pojedynku. Piłkarze Elderlandu byli załamani perspektywą gry przez kolejne 30 minut. W dogrywce nie działo się nic ciekawego, zawodnicy obu drużyn nie mieli już sił na rozgrywanie piłki. Ostatecznie sędzia Justin Thyme zakończył regulaminowy czas gry co oznaczało konkurs rzutów karnych. Rozpoczynali go Elderlandczycy, do piłki jako pierwszy podszedł Arnau Aira. Krótki rozbieg, pewny strzał i 1:0. Następną jedenastkę wykonywał Maciej Malinowski, jednak jemu wyraźnie zabrakło koncentracji, przez co fatalnie spudłował. Nie musiał się jednak zbyt długo obwiniać, gdyż Per-Elvis Alexander również nie wykorzystał swojego karnego. Zatem nadal utrzymywał się wynik 1:0 a 3:2 w całym meczu. Następny do futbolówki podszedł Arkadiusz Straszny i nie miał najmniejszych problemów ze strzeleniem bramki, 2:0. Dobrze poradził sobie strzelający po nim Dennis Polanski, który wykorzystal pierwszą jedenastkę w zespole natańskim, 2:1. Czwartą serię karnych rozpoczął Adamek Zurek podwyższając wynik na 3:1. Po nim do piłki podszedł Rafał Lebicki od którego zależała dalsza gra Natanii w konkursie. Niestety, jego intencje świetnie wyczuł Grigory Rats. Dzięki jego świetnej interwencji to Elderland zagra w finale ze Sclavinią.

Autor: Marcin Komosiński

Comments are closed.